Pałac Myśliwski Słonowice - opinie

Stanowczo nie polecam, pobyt w tym miejscu to czysta kpina i jawne oszukiwanie wczasowiczów. I nie piszę tego ze złośliwości tylko dlatego, że pobyt w tym miejscu był po prostu tragiczny. Pierwsze problemy pojawiły się już w momencie rezerwacji. Telefony odbierała przemiła pani, która nie potrafiła udzielić żadnych informacji i odsyłała z pytaniami do „dyrektora”, którego bardzo trudno było zastać. W czasie pobytu było jeszcze gorzej. Mimo iż była na terenie budynku recepcja to nie obsługiwał jej żaden pracownik. Aby znaleźć kogoś z obsługi trzeba było się nachodzić i łapać pierwszą lepszą osobę. I w ten sposób meldowała nas pani menadżer, chęć z korzystania z sauny zgłaszaliśmy kelnerkom a w przypadku skorzystania z opisanych w ofercie atrakcji (o nich później) kierowano nas do dyrektora bo nikt nic nie wiedział. Dyrektor (pan Darek) niestety przez większość naszego pobytu zabawiał swoich prywatnych gości i był, lekko ujmując, ciągle na bani. Na nasze nieszczęście razem z mężem mieliśmy pokój obok owych gości. W konsekwencji mieliśmy nieprzespaną pierwszą noc bo za ścianą toczyła się imprezka, na której „pan dyrektor” grał na gitarze i śpiewał swoją ulubioną piosenkę „Dziki Jazz” o prostytutkach.
Nikt z obsługi nie raczył nas uprzedzić, że w Pałacu odbędzie się wesele. Dowiedzieliśmy się dopiero jak zaczęto przystrajać salę. I w ten oto sposób mieliśmy kolejną nieprzespaną noc.
Co do atrakcji to cytuję: Zapewniamy :
- sielankowe plażowanie nad pałacowym jeziorem. Na swojej stronie właściciel informuje iż na terenie pałacu znajduje się „piaszczysta plaża z pomostem i przystanią dla łódek”, które można wypożyczać. Nawet na stronie znajduje się śliczne zdjęcie, które niestety nie przedstawia prawdziwego obrazu nędzy i rozpaczy. Jak się okazało piaszczysta plaża była zarośnięta krzaczorami, wejście na pomost było zagrodzone ostrzegawczą wstęgą, ponieważ był tak zniszczony wręcz rozklekotany, że strach było tam postawić stopę a przystani wcale nie było.
- sauna oraz aromatyczna kąpiel w wannach w podziemiach Pałacu. Sauna i wanny były w piwnicy w której czuć było wilgocią i nawet było mi dane zobaczyć dwie żabki skaczące po podłodze. Co do sauny nie mam zastrzeżeń, choć zdziwił mnie otwór w ścianie zatkany starym T-shirt’em. Natomiast wanny..wanny były dwie z czego jedna niesprawna i przez cały nasz pobyt stała w niej brudna woda.
- jazdę konną lub naukę jazdy konnej Do tego też nie mam zastrzeżeń. Choć muszę przyznać, że zanim nam udało się ustalić termin jazdy z „dyrektorem” trochę czasu minęło. Z tego co na wstępie mówił właściciel miała być instruktorka jazdy ale nie było i „pan dyrektor” sam się nami zajął. Widać było, że mu się spieszyło i że zabieramy mu jego cenny czas (całe 45 minut). Zapewniał nas także, że konik na którym jeździliśmy jest jego własnym i nikomu nie pozwala go dosiadać i robi dla nas wyjątek. Oczywiście nazajutrz widzieliśmy jak prowadza inne osoby na tym koniku.
- strzelnicę No i to jest gwóźdź do trumny. Pałac myśliwski – strzelnica idealnie pasuje do koncepcji pałacu. Tylko że słowo strzelnica to za dużo. Okazało się, że na trawniku są wbite dwa paliki z przymocowanym styropianem. Ot cała strzelnica. Trzy dni zajęło „panu dyrektorowi” przyniesienie nam jednego pistoletu na śrut. Więcej sprzętu nie było. Strzeliliśmy sobie po osiem razy i koniec bo śrut się skończył.
biesiadę w pałacowej grillowni z degustacją mięs wędzonych i pieczonych Tu też lipa na całej linii. Jak się okazało ta biesiada na powietrzu była organizowana w ramach obiadokolacji i tylko dlatego, żeby nie przeszkadzać gościom weselnym, którzy w tym czasie bawili się w Pałacu. Tak naprawdę ta biesiada mogła być udana gdyby nie pijany „pan dyrektor” który był niecierpliwy i kazał podawać jeszcze niedopieczone, miejscami surowe mięso – bo był głodny. Warto dodać jeszcze, że w pałacu coś takiego jak cennik nie istnieje, a za "zapewniane" atrakcje dostaje się na końcu pobytu rachunek do uregulowania.
Nie życzyłabym pobytu w tym miejscu nawet swojemu wrogowi.

Odpowiedz Usuń